sobota, 9 listopada 2013

Kocham ciszę tak mocno, mów do mnie głośno, bym mógł słyszeć.

    Siedziałam na krześle w dłoniach trzymając kubek z pyszną kawą, przez okno obserwowałam moknących ludzi. Samotny miły wieczór, ulubiona jesień, wszystko pięknie. Mam cudownego mężczyznę, gdy idziemy przez miasto a mnie zmęczą się nogi na obcasach, niesie mnie na rękach, mówi do mnie 'księżniczko', ale wiadomo zawsze po jakimś czasie jest inaczej. Już nie tak entuzjastycznie, ekscytująco, już tak nie zwraca uwagi na szczegóły i niby nic zarzucić mu nie mogę, ale jakiś szept ściska za gardło i cedzi do ucha 'z czasem będzie gorzej, niby po co miały cię chcieć, popatrz na siebie'. I się zaczyna, płacze, tonę w oceanie złych myśli, umieram.

Ostatnimi czasy mam naprawdę dobry humor, śmieję się, żartuje, śpiewam, tańczę, a wieczorami gdy najdzie mnie zwątpienie wylewam litry słonych łez.
Jestem strasznie sprzeczna.


Zrobiłam plan na 30 dni, kalorie zmniejszam z każdym dniem a ćwiczenia stopniowo zwiększam.
pt. 900 kcal
     15 nożyc
     15 przysiadów
sob. 700kcal
      20 nożyc
      20 przysiadów
      bieżnia


niedziela, 27 października 2013

Długość dźwięku samotności.

"Zaczniesz żyć naprawde kiedy uświadomisz sobie, ze kiedyś napewno umrzesz"

Przez dwa tygodnie zgubiłam 3cm z talii, 6cm z brzucha, 3 cm z bioder,2 cm z tyłka.
Dopiero dziś wzięłam się za poważne ćwiczenia, prócz brzuszków przysiadów, wymachów wskoczyłam też na bieżnie. Biegłam ze słuchawkami na uszach i gdy poczułam, że w udach mam kwas a łydki są ołowiane wiedziałam, że to dopiero połowa moich możliwości ,i biegłam dalej.

  Tkwię w jakimś potwornym letargu. Nic mi się nie chcę i działam na kompletnym minimum. Myję się już tylko z przyzwoitości, chociaż na ogół uwielbiam kąpiele. Uciekam gdzieś w marzenia, nierealny, odległy świat z drugiej strony lustra.
  Niekiedy gdy leże płasko na dywanie ze wzrokiem wbitym w sufit, lub gdy wychodzę rano z psem i obserwuje spadające liście wyobrażam sobie, że pewnego dnia budzę się i nie mam ręki, albo nogi, całe moje ciało jest poparzone, mojego ukochanego nie ma, i nigdy nie będzie. Gdy już poczuje ukłucie w środku i łzy napływające do oczu uświadamiam sobie, ze to tylko takie wyobrażenia i od razu jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Na ogół nie myśli się o tym jak wiele mamy, to normalne.
  Niewiele czuje, chyba się wyłączyłam, nawet wole ten stan od permanentnego wkurwienia. Męczą mnie moje skrajności. Mimo to, uśmiecham się, ostatni miesiąc nauczył mnie dwóch ważnych faktów 'nie ma sytuacji bez wyjścia' i to, że 'zawsze może być gorzej, a lepiej niekoniecznie'.
Przechadzam się parkowymi alejkami, łapie ostatnie tak mocne promienie słońca migoczące zza drzew, obserwuje dzieci bawiące się w różnobarwnych liściach i nadziwić się nie mogę jak wiele jest życia w tej pięknej s przecież jesieni.
Chyba jakoś mniej lakoniczna ta notka niż zazwyczaj.


środa, 23 października 2013

Danse macabre.

Co ja wam mogę napisać. Pewnie macie mnie za niesamowicie depresyjną istotę, na ogół nic bardziej mylnego. Dni mijają mi szybko, nie lubię bezproduktywnego czasu wiec cały czas coś robię. Uśmiecham się- nie myślę, nie analizuje- cieszę się promieniami słońca, złotymi liśćmi, magią uśmiechów, uścisków, pocałunków- jest dobrze. Wystarczy prosty bilans na koniec dnia kiedy wszyscy idą spać a własne myśli słychać jakby wyraźniej, strach staje się niemal namacalny, wnioski są smutne, NIC mnie nie czeka. Wszystko życiu trzeba wyrwać, zawalczyć, rodzice nie dają mi kasy, nikt mi od tak nie da pracy w moim zawodzie od tak, nikt nie zda za mnie szkoły nikt z mnie nie schudnie. Wiem, że zawsze może być gorzej, więc staram się być wdzięczna za to jak jest ale na boga, od czasu do czasu MOGŁOBY BYĆ lepiej... Wylewam tu całą gorycz dlatego praktycznie zawsze pisze takie smutne bzdury. Ogólnie jest dobrze, czasami tylko przeklinam moment kiedy rozchylam powieki o poranku ale życie ponoć to dar więc cieszę się nim.


niedziela, 20 października 2013

Bo Tobie brak słów których ja już nie mam.

Tak mi przykro, upiekłam pyszny sernik. Tylko płakać.

czwartek, 17 października 2013

Mam pełen słoik słonych wspomnień.

Kurwa, dom wariatów. Przysięgam, że kiedyś zerwe kontakt z moją rodziną. Oni są po prostu żałośni. Znowu trwonię czas przed monitorem zamiast zrobić coś produktywnego, a przecież mam co robić. W przerwach między zapierdolem fizycznym a snem dopada mnie niemoc psychiczna. Tęsknie za wakacjami, za tym ogromem wolnego czasu. Chyba się popłacze.

50 brzuszków, 20 unoszen bioder, 20 przysiadów, 7 godzin na nogach bez przerwy
780kcal


poniedziałek, 14 października 2013

Pozytywna myśl, że nie jest źle.


Brodzę butami w złotych liściach, uśmiecham się do słońca i staram się złapać to co radości jest warte. Niby coś ze sobą robie, mam na myśli jakieś śmieszne śladowe ilości ćwiczeń typu 30 przysiadów, 30 unoszeń bioder, 60 brzuszków ale wciąż nie licze kalorii, dziś za to bardzo dużo chodziłam. Jutro też pracowity dzień. Wczoraj wieczorem oglądałam bardzo interesujący dokument '10 rzeczy których nie wiesz o odchudzaniu'. Myślę, że warto zobaczyć ;)


Wplatam się w dziwne dwuznaczne sytuacje, zbyt wiele analizuje, myślę. Wciąż chodzę pogrążona w marzeniach kolorując sobie rzeczywistość. Za mało żyję teraźniejszością, niekiedy mam uczucie jakby nigdy mnie tu nie było. Nie ważne, zbyt wiele myśli, zbyt mało słów.
W niedziele dostałam bardzo miły komplement, mimowolnie nie uśmiechnęłam i powiedziałą to osoba niemająca o niczym pojęcia, dopiero poznana, niezależna.
-wodząc dłonią po moich żebrach i plecach "masz niesamowite ciało takie delikatne, i ani grama tłuszczu"
Zdaję sobie sprawę z tego, ze było to daleko przesadzone ale mimo wszystko zrobilo mi się tak cieplutko i milutko.

sobota, 12 października 2013

Śmierć na pięć.

Waga 54,5
talia:71cm
brzuch:84cm
biodra:86cm
tyłek:90cm
 
Boli, i wówczas czuję, że żyję. Otwieram okno, wpuszczam chłodne październikowe powietrze do mojego pokoju. Marzę o niebycie, rzeczywistość i perspektywa dorosłości kompletnie mnie przerasta. Wiem, że sobie poradzę ale nie dlatego, ze chce tylko dlatego, że powinnam. Sprzeczki z moim Najkochańszym wybuchają o to, ze się nie stara -(być lepszy!?). Doszłam do tego i z trudem przyznałam się przed sobą, że oczekuje dążenia do perfekcjonizmu również od otoczenia. Przykre i głupie. Karola zrób coś z sobą!
Przyszła jesień, moja ulubiona pora roku. Kolorowe liście, chłodne poranki, ostatnie promienie słońca. Oddycham głęboko i napawam się tym całym pięknem. Mimo to bywam smutna, przykrość chwyta mnie za ramię. Wieczorami leże w łóżku i marze by ta noc okazała się być ostatnią.
 
 
50 brzuszków, 20 przysiadów, 20 unoszeń bioder
824kcal