poniedziałek, 2 września 2013

I tylko nie mów mi, że chcieć to móc.

Krople deszczu biją o blaszany parapet, a ja spędzam pierwszy tak wczesny samotny wieczór, powinnam się do tego przyzwyczaić w końcu chce mieć dobre oceny. Drogą do szczęścia jest stawanie się kimś lepszym niż wczoraj, tu nie chodzi tylko o wagę ale również o punktualność, wyprasowane ubrania, odrobione lekcje. Lepiej się ze sobą czuje gdy jestem zorganizowana, chaos na dłuższą metę bywa męczący.
Nie wiem czy zrozumiecie o co mi chodzi, więc z góry przepraszam za ten bezsensowny słowotok.
Wciąż jestem tą jedyną, kochaną, najważniejszą ale gdy zapomina na którą się umówiliśmy, nie pamięta tego, że nie lubię masła i nie garnie się do pomocy przy zamówieniu książki ogarnia mnie paniczna złość. Czuję jak grunt osuwa mi się spod nóg. Przecież kiedyś to byłoby nie do pomyślenia.
Może jestem zbyt wymagająca, może taka kolej rzeczy, co o tym myślicie? Czy jest czymś złym wymagać tej samej uwagi jak przy pierwszych spojrzeniach?
-Tak na ogół jest cudownie, wciąż staram się być lepsza
i myślę, ze prawdziwe uczucie tkwi w tych codziennych szczegółach.
Bo gdy piekę ciasto to bez rodzinek, gdy załatwiam Ci fajki to klikane,
więc proszę nie zostawiaj mnie.
Targają mnie sprzeczne emocje. Z jednej strony jestem szczęśliwa, że mam moją drugą połówkę ale gdy zobaczyłam na ulicy swojego byłego uciekłam, gdy widzę jego zdj. na stronie miasta to je oglądam. To nie tęsknota czy smutek, raczej ciekawość i sentyment, w końcu trzy lata to chyba nie tak mało? Moja miłość twierdzi, że to co było to przeszłość i należy odkreślić to grubą linią. Poniekąd racja, przecież nie wspominam, nie rozpamiętuje ale o pewnych osobach i rzeczach nigdy nie zdołam zapomnieć.
 
2/20 dzień brzuszków zaliczony
bilans: ok.626kcal
 
Ps. Poszukam jeszcze jakiś ćwiczeń bo same brzuszki to stanowczo za mało.
 
 

 

5 komentarzy:

  1. Czasami nawet wśród ludzi można czuć się samotnym. Podążanie za perfekcją niestety bardzo ogranicza kontakty z innymi.
    Faceci niestety tacy są. My może i się nie zmieniamy, chcemy z każdym dniem być coraz lepsze. Oni chyba tego nie rozumieją i nie pragną.

    Trzymaj się chudo<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozumiem tą chęć bycia perfekcyjną pod każdym względem. Ja również o tym marzę. Starajmy się robić wszystko, by być jak najbliżej od celu. O reszcie mam nadzieję, że pogadamy przy najbliższym spotkaniu, które chciałabym niedługo zaplanować. Trzymaj się ! Świetny bilans ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Możesz np. robić tyle samo przysiadów co i brzuszków. ;)

    Zapraszam do mnie http://my-dream-pro-ana.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem, czy stawanie się lepszą uszczęśliwia. Raczej buduje poczucie własnej wartości, niesie ze sobą bezpieczeństwo. Przynajmniej dla nas, bo rzuciłyśmy się na zbyt głęboką wodę.

    Uważam, że jeśli ktoś wymaga od siebie, stawia sobie wysoko poprzeczkę ma również prawo wymagać od innych, co o tym myślisz?
    Chociaż jeśli przenieść to spostrzeżenie na płaszczyznę relacji, to jednak trwanie przy wymagającym partnerze jest względnie uciążliwe, chyba, że te osoby są równe pod względem poziomu intelektualnego, emocjonalnego itd.
    Też mnie boli, że ta faza zauroczenia przemija, chciałabym ją zatrzymać, chyba boję się stabilności, kojarzy mi się z rutyną, wypalaniem się...

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba wiem, o co ci chodzi z uporządkowaniem i chaosem! Ja muszę mieć wszystko zaplanowane! Deorganizacja i nieświadomość 'na czym stoję' mnie przeraża i paraliżuje. Porządek to jednak dobra rzecz ^^


    Sentymenty.. hm.. znam to. Nie łatwo się tego wyzbyć.

    Ładny bilans. Tak trzymaj. Powodzenia!

    (http://skinny-soul-fat-body.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń